Powoli męczę główki - okazuje się póki co, że brown stuff nie jest taki fajny jak sobie wyobrażałem - jest dosyć kruchy, ze szlifowaniem też nie jest jakoś super (choć pod tym względem lepiej niźli z gieesem), no i chyba jest mniej agresywny od wyżej wymienionego. Efekt jest taki że - noski które miałem rzeźbić - odpadały - ja zaś, wierciłem dziury we łbach, utykałem BS i starałem się ulepić coś na kształt nosa. Potem te nosy podskrobię i jakoś to powinno wyglądać (sprawdzałem - działa..).
Robię też dwóch ludków - robocze nazwy to Praszczur i Łucznik. Na tym ostatnim trenuję twarz.. Oczywiście na fotkach pełno strupów i drzazg - gołym okiem nie jest to takie widoczne na szczęście. Cóż chłopaki zaliczą pewnie kąpiel w śpirycie, to im się i cera poprawi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz