wtorek, 27 marca 2012

gobliny z cad-mechu

Parę tygodni temu podesłałem mojego goblinka do Wrocławskiej firmy cad-mech. Ot, potrzebowali tego maleństwa żeby przetestować nowy skaner. A efekty? Otrzymałem 17 megowy plik stl, ponad milion wertexów... jak dla mnie bomba, nic tylko odłożyć parę złotych i drukować :)

A jeśli chodzi o render.. to kamery ani światła ustawić nie potrafię - to prawie tak jak z figurkami i ich malowaniem - też mi słabo wychodzi :)

Podlinkuję ich jeszcze, może komuś się przyda..  http://www.cadmech.pl/



Below: My goblin rendered in blender. Scan was made few days ago by cad-mech from poland. http://www.cadmech.pl/

sobota, 24 marca 2012

steampunkowy bandyta / steampunk bandit

Moja pierwsza chyba, obejrzenia godna miniatura. Z założenia gość miał być słowiańskim oszczepnikiem, ale jak to z założeniami bywa... jakoś tak natchnęło mnie na zrobienie czegoś w kilmatach steampunku. Rzecz jasna przy zbliżeniach uwagę zwraca mój kiepski warsztat - te kostropy pojawiające się wszędzie i inne doklejanki. Co ciekawe gdy byłem już u końca pracy - czyli z jakieś 2 tygodnie temu :) - to zdałem sobie sprawę że poza jest prawie identyczna z pozą którą przyjmowali niemieccy oficerowie (w skali 1/72 rzecz jasna) produkowania przez esci w latach osiemdziesiątych.


Materiały: drucik - miedziany chyba. green i brown stuff.




 








And here is! My first worth looking miniature. Of course there's still a lot of things to improve, but i'm  happy of finishing that miniature. Few words about the idea: i started it as a .. medieval infantryman, but in a meanwhile i saw few photos from kubrick's clockwork orange, and started thinking about something like steampunk style robbber.

Material: some wire, green and brown stuff.

niedziela, 18 marca 2012

Łucznik - wprawka

Proszę Państwa oto Miś - a właściwie postapokaliptycznie nacechowany łucznik - myśliwy. Co do jego brzydoty (a także  dziwacznej skali - bo ponad 30 mm..) słów kilka.  Jego początki giną w listopadowych, dżdżystych pomrokach - wtedy właśnie wiedziony zachwytem nad ilustracjami ukazującymi angielskich łuczników w czasie bitwy pod Sluys, postanowiłem ulepić takiegoż właśnie łucznika. W międzyczasie koncept nieco przeewoluował, otarł się wczesne średniowiecze, aż wylądował w erze postnuklearnej... Dzisiaj jest 18 marca i nieszczęśnik jest ukończony - jak widać różne części ciałą są wykonane ... różnie... uczyłem się na nim po prostu. Eh, jakiś czas temu z główki dumny nawet byłem.

A ręce - wielkie prawda? Cóż, rozszczepianie atomu to ciężka robota, to i ręce wielkie być muszą :)





wtorek, 6 marca 2012

Update ulepka

Minęło kilka godzin poświęconych lepieniu i widać już efekty - przynajmniej ja je widzę. Wojownik nabiera powoli kształtu - przede mną poprawianie odzienia wierzchniego, broń i jakiś hełm. Te dwie ostatnie rzeczy będą nawiązywać do IX wieku - zapewne na Frankach zdobyte. Nacechuje to rzecz jasna pochodzenie woja - prawdopodobnie będzie odgrywał rolę Wielkomorawskiego piechociarza, tudzież zachodniosłowiańskiego najemnika z przełomu IX i X wieku.

A gdy tak oglądam te fotki, to załamują mnie ślady paluchów i wszelkie kostropy. Masakra.





Etykiety